Firmy produkcyjne coraz częściej korzystają z dedykowanych systemów informatycznych do obsługi procesów sprzedaży i logistyki. Oprogramowanie tego typu wspiera przyjmowanie zamówień od klientów, aktualizowanie stanów magazynowych czy analizę danych. Coraz częściej korzysta także ze sztucznej inteligencji, by optymalizować procesy – np. ograniczać liczbę przesyłek i tym samym redukować ślad węglowy. Zamówienie takiego systemu to jednak nie tylko wyzwanie technologiczne, lecz także prawne. Kluczowym elementem umowy między producentem a dostawcą oprogramowania jest kwestia praw autorskich. To właśnie ona w największym stopniu decyduje o tym, czy firma produkcyjna będzie mogła swobodnie korzystać z systemu w przyszłości i czy uniknie sporów z jego twórcą. W tym artykule przybliżam praktyczny przykład umowy, w której obie strony musiały znaleźć rozwiązanie odpowiadające zarówno wymogom prawa, jak i ograniczeniom wynikającym z dotacji unijnych.
Każdy system IT jest utworem w rozumieniu prawa autorskiego. Oznacza to, że twórca – programista lub producent oprogramowania – automatycznie nabywa prawa autorskie do kodu źródłowego i innych elementów systemu. Firma produkcyjna, która zamawia system, nie staje się więc jego właścicielem z mocy samej umowy o wykonanie usługi.
Aby w pełni korzystać z oprogramowania, potrzebne jest przeniesienie autorskich praw majątkowych albo udzielenie odpowiednich licencji. W praktyce oznacza to, że producent oprogramowania powinien przekazać swojemu klientowi prawa do korzystania z programu na wszystkich potrzebnych polach eksploatacji – takich jak instalowanie, uruchamianie, modyfikacja, powielanie czy udostępnianie w sieci.
Problem: gotowe komponenty i licencje open source
W omawianym przypadku dostawca oprogramowania od początku sygnalizował, że system nie będzie tworzony „od zera”. Zamiast tego zostaną wykorzystane:
To typowa sytuacja na rynku IT. Żaden producent nie buduje systemu całkowicie samodzielnie – korzysta z istniejących narzędzi, które przyspieszają pracę i obniżają koszty. Jednak dla klienta oznacza to, że nie wszystkie elementy systemu będą mogły być przeniesione na jego własność.
Szczególnym wyzwaniem w tym przypadku była realizacja projektu w ramach dotacji z Unii Europejskiej. Środki publiczne wymagały szybkiego podpisania umowy i rozpoczęcia prac, bez możliwości przeprowadzenia pełnej analizy przedwdrożeniowej.
Efekt? Producent oprogramowania nie wiedział dokładnie, jakich narzędzi użyje, jakimi licencjami będą one objęte ani jakie prawa będzie mógł w konsekwencji przenieść na klienta. Dodatkowo, ponieważ prace miały charakter badawczo-rozwojowy, decyzje technologiczne miały być podejmowane dopiero w trakcie realizacji projektu.
Wobec powyższych ograniczeń konieczne było wypracowanie rozwiązania, które:
Choć opisane podejście nie jest idealne, pozwala zminimalizować ryzyka obu stron.
Z doświadczenia wynika, że przy kontraktach IT dla firm produkcyjnych warto w szczególności:
Zamówienie systemu IT w firmie produkcyjnej to inwestycja, która może zrewolucjonizować procesy i przynieść wymierne oszczędności – także w obszarze ochrony środowiska. Jednak, aby ta inwestycja była bezpieczna, niezbędne jest właściwe uregulowanie kwestii praw autorskich w umowie.
W sytuacji, gdy projekt realizowany jest w ramach badań rozwojowych i przy udziale środków unijnych, trudno z góry przewidzieć wszystkie narzędzia i licencje. Wówczas najlepszym rozwiązaniem jest elastyczne podejście: przeniesienie praw tam, gdzie to możliwe, oraz udzielenie licencji w najszerszym zakresie w pozostałym zakresie.
Takie rozwiązanie – choć kompromisowe – pozwala jednocześnie chronić interesy obu stron i zapewnić zgodność projektu z wymogami finansowania.
Świadczenia niepieniężne wspólnika spółki z o.o. – dobrodziejstwo czy przekleństwo?
poprzedni wpis